Snow-bike to inaczej motocykl z płozami. Zamiast przedniego koła pojazd posiada nartę, a z tyłu znajduje się gąsienica.
Dla ratowników i amatorów ekstremalnej jazdy po śniegu
Dwa takie pojazdy w zeszłym roku trafiły na Podhale, ale z pojazdów korzystają nie tylko ratownicy, lecz także amatorzy „białego szaleństwa” i sporów ekstremalnych, gdyż „snow-biki” umożliwiają wykonywanie ewolucji na białym puchu.
Ratownicy z Podhala wydali pojazdom pozytywną opinię, więc przez dwa dni bieszczadzcy goprowcy testowali je u siebie.
– Jest to maszyna dużo lżejsza od tradycyjnego skutera śnieżnego, bardziej zwrotna, co ma znaczenie w trudnym terenie i podczas manewrowania między drzewami – podkreśla Krzysztof Szczurek, naczelnik Grupy Bieszczadzkiej GOPR.
„Snow-bike” jest też szybszy niż skuter, co ma olbrzymie znaczeniu w walce z czasem.
– Ratownicy ze szpicy mogą szybko dotrzeć do poszkodowanego, zaopatrzyć go i czekać na dotarcie pozostałych, którzy zwiozą go w dół – dodaje naczelnik.
"Snow-biki" nie są tanie
Pojazd nie służy do transportowania poszkodowanych, ale czas dotarcia do osób potrzebujących w górach pomocy ma szczególne znaczenie w zimie, gdy liczy się każda minuta.
Jak podkreśla naczelnik, „snow-biki” ułatwiłby też ratownikom poruszanie się w górach skuterami, gdyż te ostatnie mogłyby jechać po śladzie założonym przez „snow-bika”, co wyeliminowałoby w dużym stopniu problemy z zakopywaniem się skuterów w śniegu.
Testy wypadły bardzo pomyślnie, ale „snow-biki” nie należą do tanich. Koszt profesjonalnego pojazdu to kwota około 90 - 100 tys. zł.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?